Zima była taka sobie, ale cieplutki sweter, taki otulacz trzeba mieć, do takiego wniosku doszło moje dziecię, więc mama złapała za druty i...
Kremowa włóczka z odzysku, kolorowa nowa z zapasów, ale musiałam wyrównać grubość, więc kolorową w przodzie i tyle wzięłam w trzy nitki w rękawach w dwie. Początki, jak to u mnie powolne, bo jak zwykle zaczęło się kombinowanie🤣:
Z córką uzgodniłam, że z przodu ma być duże serce, ale tył🤔, moje dziecko stwierdziło " zaskocz mnie😁", więc wymyśliłam tak"
Przód to sama przyjemność, na Pinterest znalazłam schemat serca, tylko przystosowałam do moich potrzeb i zaczęłam dłubać:
Przód jest, tył gotowy, rękawy są, więc czas brać się za wykończenie, obie z córką nie nosimy golfów, ani nic za bardzo pod szyją🤔, ale coś takiego chyba nie będzie złe...
Udało się, sweter-otulacz gotowy:
Jeszcze kilka zdjęć na Zosi:
Sweterek wysłany, nawet trafił na kiepską pogodę i się sprawdził😁.
Następny będzie już wiosenny.
W kąciku czytelniczym druga część poprzedniej książki:
Choć to fikcja literacka, to w realnym życiu bywa podobnie🤔.
Przy niedzieli wyszło słonko 🌞, ale jest chłodno i wiatrzycho mało głowy nie urwie, ale cieszmy się tym co mamy 😁, udanej niedzieli Wszystkim życzę ❤️.
Pozdrawiam cieplutko i serdecznie Wszystkich do mnie zaglądających do miłego 👋😘❤️.
Małgosia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz