Wiosną zakupiłam kilka motków cieniowanych włóczek i dopiero teraz zabrałam się za przerabianie ich, jako pierwsza wskoczyła na szydełko lawendowo-różowo-szaro-biała:
Robótkę zaczęłam grubym szydełkiem nr 4, bo myślałam, że szybciej zrobię, ale tak to nie działa:).
Ażurek wymagał uwagi i szło troszeczkę wolniej, ale udało mi się skończyć.
Tym razem nie zrobiłam zdjęć mojej Zosi, bo trafiły mi się inne modelki:)).
Wydziergane szalo-ponczo po prostu zabrałam do pracy i na przerwie obfociłam dziewczyny, najzwyczajniej na świecie musiałam się pochwalić nową robótką, a po ich minach widać czy mi się udało:).
Blondynce Sylwii w tych kolorach jest bardzo twarzowo:):
Można je nosić do koszuli...
...a nawet w nim się pokręcić:)).
Łączenie zrobiłam takie nietypowe, w trzech miejscach złapałam sznureczkami i wywiązałam kokardki, co dodaje całości uroku:).
Brunetce Kasi też pasują te kolory:).
Kasia rozwiązała kokardki i zaczęła szal układać po swojemu:
Na każdą okazję można udrapować inaczej.
Dziękuję Wam dziewczyny za sesję, od razu lepiej się czuję, gdy innym się podoba to co robię.
Ostatnio zrobiłam kilka zdjęć moim roślinkom na tarasie:
Wiosną kupiłam moje ulubione "angielki", to pelargonie o przepięknych kwiatach, ale jaka była wiosna każdy pamięta, bałam się, że nic z nich nie będzie, bo odrobinę podmarzły,ale jakoś dziewczyny się nie dały i przepięknie zakwitły. W tych samych donicach posadziłam bakopę i nie służy im wzajemne towarzystwo, będę o tym pamiętała w przyszłym roku.
Fuksje źle się czuły na nasłonecznionym parapecie, więc dostały odrobinę cienia.
Lawenda to odmiana jednoroczna, a u mnie dobrze się czyje kolejny sezon:).
Wrzos miał być przesadzony do gruntu, ale tak ładnie się rozrósł, że pozwoliłam mu rozłożyć się na tarasie:).
Bratki zdominowały doniczkę z powojnikiem, bo nie zauważyłam,że tak mocno się rozsiały w ubiegłym roku, a teraz pięknie rosną i kwitną.
Co jakiś czas będę pokazywała co się dzieje u moich roślinek.
Jeszcze mam czas na czytanie, bo w te upały nie zawsze mam chęć na inną robotę, a czytać można przy każdej pogodzie:):
To już ostatnia część tej serii, i najbardziej mnie poruszyła. Tak bardzo jesteśmy zagonieni w codziennym życiu, że nie widzimy innych, a oni sami o tym nie wiedząc potrzebują naszej pomocy.
Wszystkie cztery części warte są przeczytania.
Byłam w czwartek w bibliotece i znowu urosła moja piramidka do przeczytania, więc będę zarażała manią czytania:).
Dzisiaj post poranny, bo już zaczyna się upał, u nas podobno dzisiaj +36, więc chyba zdesantuję się do piwnicy, a tam nie wiem czy mam zasięg internetu:)).
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i chłodno:)).
Małgosia.
Tylko raz przejdę przez ten świat. Przeto dobro, które mogę czynić, dobroć, którą mogę okazać innemu - niechaj wypełnię teraz. Obym nie zaniedbał tego, nie zwlekał. Bo nie będzie mi dane powtórzyć tej drogi
Katarzyna Enerlich, Prowincja pełna smaków.
Obserwatorzy
niedziela, 30 czerwca 2019
niedziela, 23 czerwca 2019
Lato wszędzie...
Jakiś czas temu moja bratanica poprosiła mnie o zrobienie letniego topika. Ciągle nie miałam czasu żeby się za niego zabrać, aż "nadejszła wiekopomna chwila", czyli zrobiło mi się po prostu wstyd, że obiecałam, a nie robię, więc się wzięłam za robotę:
Wyciągnęłam zapasy bawełny i ... poszło:).
Miałam zdjęcie, jak ma wyglądać i trochę wymiarów zainteresowanej, ale do końca nie jestem pewna, czy to właśnie to.
Zosia cierpliwie znosi przymiarkę:).
Szelki są tylko przypięte szpilkami, bo nie wiedziałam gdzie przyszyć, a sposobów jest kilka.
Odcięłam nitkę, nie prałam tylko wsadziłam w kopertę i pogoniłam na pocztę, bo w przyszłym tygodniu upały, więc topik się przyda.
Kącik czytelniczy otwarty, najlepiej się zaszyć w chłodnym miejscu z książką i szklanką wody z cytryną:).
Druga część, która dzieje się zimą, w te upały od razu lepiej się czyta. Te śnieżyce, bałwany, zaspy, aż chłodniej się robi. W tej części trudne tematy, ale jakże prawdziwe.
Kolejna część traktuje o rodzicielstwie. O tym,jak wiele trzeba przejść decydując się na adopcję dziecka, jak bardzo kochać, żeby zaakceptować nową osobę w rodzinie.
Dzisiaj krótko, bo muszę się przygotować do nowego tygodnia, aż się boję, bo u nas w środę +34 stopnie, horror, ale jakoś trzeba przeżyć.
Pozdrawiam Wszystkich, chciałam napisać cieplutko, ale lepiej byłoby letnio, a najlepiej serdecznie, do następnego postu:).
Małgosia.
Wyciągnęłam zapasy bawełny i ... poszło:).
Miałam zdjęcie, jak ma wyglądać i trochę wymiarów zainteresowanej, ale do końca nie jestem pewna, czy to właśnie to.
Zosia cierpliwie znosi przymiarkę:).
Szelki są tylko przypięte szpilkami, bo nie wiedziałam gdzie przyszyć, a sposobów jest kilka.
Odcięłam nitkę, nie prałam tylko wsadziłam w kopertę i pogoniłam na pocztę, bo w przyszłym tygodniu upały, więc topik się przyda.
Kącik czytelniczy otwarty, najlepiej się zaszyć w chłodnym miejscu z książką i szklanką wody z cytryną:).
Druga część, która dzieje się zimą, w te upały od razu lepiej się czyta. Te śnieżyce, bałwany, zaspy, aż chłodniej się robi. W tej części trudne tematy, ale jakże prawdziwe.
Kolejna część traktuje o rodzicielstwie. O tym,jak wiele trzeba przejść decydując się na adopcję dziecka, jak bardzo kochać, żeby zaakceptować nową osobę w rodzinie.
Dzisiaj krótko, bo muszę się przygotować do nowego tygodnia, aż się boję, bo u nas w środę +34 stopnie, horror, ale jakoś trzeba przeżyć.
Pozdrawiam Wszystkich, chciałam napisać cieplutko, ale lepiej byłoby letnio, a najlepiej serdecznie, do następnego postu:).
Małgosia.
niedziela, 16 czerwca 2019
Woreczek bieliźniany nr 24 dla rowerzystki:).
Udało mi się popełnić kolejny woreczek bieliźniany:
Taka rowerzystka pomyka po ulicach Torunia, tzn na różowym rowerze, a teraz będzie miała woreczek ze swoją postacią:).
Troszeczkę się spieszyłam z robotą, bo woreczek miał być prezentem na urodziny:
Tutaj wyprany i wykrochmalony suszył się na kaloryferze w łazience, największe zdziwienie miały koty, bo one rezydują na pralce pod kaloryferem i nie lubią, jak coś im merda nad głową.
Udało się, woreczek przetrwał i wysechł, koty przeżyły:)).
Wyprasowany prezentuje się ciekawie.
Jeszcze szczegóły i może wędrować w świat:).
Zapakowany wyjechał... pociągiem do Torunia.
Moja słabość do woreczków nie zanika, bo rozpoczęłam kolejny:
Pochwalę się za jakiś czas:).
W kąciku czytelniczym leżą cztery tomy, dzisiaj prezentuję pierwszy:
Ciężkie tematy międzyludzkie, do tego dzieciństwo spędzone w domu dziecka, na co dzień nie spotykamy się z takimi problemami, ale one istnieją i ludzie się z nimi borykają.
Mija kolejna niedziela czerwca, dobrze, że chłodniejsza, bo te upały bardzo mnie męczą, a podobno kolejne przed nami.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i dziękuję za odwiedziny:).
Małgosia.
Taka rowerzystka pomyka po ulicach Torunia, tzn na różowym rowerze, a teraz będzie miała woreczek ze swoją postacią:).
Troszeczkę się spieszyłam z robotą, bo woreczek miał być prezentem na urodziny:
Tutaj wyprany i wykrochmalony suszył się na kaloryferze w łazience, największe zdziwienie miały koty, bo one rezydują na pralce pod kaloryferem i nie lubią, jak coś im merda nad głową.
Udało się, woreczek przetrwał i wysechł, koty przeżyły:)).
Wyprasowany prezentuje się ciekawie.
Jeszcze szczegóły i może wędrować w świat:).
Zapakowany wyjechał... pociągiem do Torunia.
Moja słabość do woreczków nie zanika, bo rozpoczęłam kolejny:
Pochwalę się za jakiś czas:).
W kąciku czytelniczym leżą cztery tomy, dzisiaj prezentuję pierwszy:
Ciężkie tematy międzyludzkie, do tego dzieciństwo spędzone w domu dziecka, na co dzień nie spotykamy się z takimi problemami, ale one istnieją i ludzie się z nimi borykają.
Mija kolejna niedziela czerwca, dobrze, że chłodniejsza, bo te upały bardzo mnie męczą, a podobno kolejne przed nami.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i dziękuję za odwiedziny:).
Małgosia.
niedziela, 2 czerwca 2019
Żółto-biały ażurek:).
Jakiś czas temu moja psiapsiółka Aliszja przytargała mi reklamówkę pełną włóczek, z komentarzem "coś z tym zrobisz", więc zabrałam się za robotę:
Najpierw zaczęłam od jasnych motków: żółty to nie wiem co, bo nie było banderoli, ale na wygląd to coś z moherem, w robocie bardzo przyjemne. Białe to:
Dwie różne, ale o podobnym składzie i metrażu, więc zrobię melanżyk z żółtą i do pracy:)).
Wzór mieszany, francuski i ażurek, który już wcześniej wykorzystywałam.
Pomachałam troszeczkę drutami, nawet wybrała się ze mną w podróż:
I rząd za rzędem powstała taka chusta:
Zosia lekko poszalała, ale zaprezentowała chustę w pełnej krasie:).
Już przyszykowana do podróży, bo stała się prezentem na Dzień Matki, tak zrewanżowałam się Aliszii za piękne włóczki, a Ona miała niespodziankę dla Mamy.
Maj się skończył i czas pokazać moje krzyżyki, domek rośnie i nawet kolorowo coraz bardziej:
W kąciku czytelniczym kontynuacja:
Kolejna część Jagodna, bohaterki dają sobie radę ze wszystkimi trudnościami. Każdy nowy dzień przynosi radości i smutki, ale takie jest życie...
Właśnie mija pierwsza czerwcowa niedziela, wreszcie ciepła, zielona i pachnąca:)).
Pozdrawiam Wszystkich wieczorową porą:)).
Małgosia.
Najpierw zaczęłam od jasnych motków: żółty to nie wiem co, bo nie było banderoli, ale na wygląd to coś z moherem, w robocie bardzo przyjemne. Białe to:
Dwie różne, ale o podobnym składzie i metrażu, więc zrobię melanżyk z żółtą i do pracy:)).
Wzór mieszany, francuski i ażurek, który już wcześniej wykorzystywałam.
Pomachałam troszeczkę drutami, nawet wybrała się ze mną w podróż:
I rząd za rzędem powstała taka chusta:
Zosia lekko poszalała, ale zaprezentowała chustę w pełnej krasie:).
Już przyszykowana do podróży, bo stała się prezentem na Dzień Matki, tak zrewanżowałam się Aliszii za piękne włóczki, a Ona miała niespodziankę dla Mamy.
Maj się skończył i czas pokazać moje krzyżyki, domek rośnie i nawet kolorowo coraz bardziej:
W kąciku czytelniczym kontynuacja:
Kolejna część Jagodna, bohaterki dają sobie radę ze wszystkimi trudnościami. Każdy nowy dzień przynosi radości i smutki, ale takie jest życie...
Właśnie mija pierwsza czerwcowa niedziela, wreszcie ciepła, zielona i pachnąca:)).
Pozdrawiam Wszystkich wieczorową porą:)).
Małgosia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)