To nowa chusta dla wielbicielki ważek, mojej córci:).
Od początku podobał mi się ten wzór i robienie go sprawiło mi wiele frajdy:):
Każdy moment był dobry, żeby postawić kilka słupków.
I oto ważki w pełnej krasie:
Nawet na tarasie:).
Dobrze, że nie odfrunęły, bo Zosia mogła się w nie opatulić.
Nie tylko Zosia, ale moja koleżanka Sylwia także:
Chusta na tle wrzosów i lawendy dobrze się prezentowała.
Mój wrzosik też pięknie się rozbujał:
Służy mu tegoroczna mokra jesień:).
W jesiennych klimatach zaczęłam kolejną chustę:):
Mam cichą nadzieję, że skończę tej jesieni:).
Dłuższe wieczory, to i czytanie przyjemniejsze:
Chociaż tę książkę czytało mi się dosyć wolno, przydało się czytanie ze zrozumieniem, cieszę się, że przez nią przebrnęłam, dała mi ona wiele do myślenia.
Moja przyjaciółka oglądała film nakręcony na podstawie tej książki, chyba na razie nie mam ochoty go oglądnąć, wolę książki i to te tradycyjne, papierowe.
Kończy się niedzielny wieczór, jutro ostatni dzień września i kolejny miesiąc przed nami.
Życzę Wszystkim pięknej jesieni:).
Do następnego postu.
Małgosia.