Przed momentem wyciągnęłam z piekarnika drożdżówkę z rabarbarem:)
Jak skończę pisać to będzie obżarstwo,a dzięki temu smakołykowi zrobiło się cieplej w domu, bo chociaż PM biega do kotłowni i podsypuje do pieca siedzę w polarku, cóż zrobić jestem ciepłolubna.
Nie powinnam narzekać na pogodę, bo przez okno wygląda ładnie, jest słonko, trochę chmurek, wiatr duje od morza, mało głowy nie oberwie:). a w innych rejonach jeszcze na dokładkę pada, a u nas nie:).
Obiecują dopiero od jutra deszczowo, a niech pada, wszystko będzie lepiej rosło, a zwłaszcza chwasty:).
Myślałam, że robótkowo trochę podgonię, ale nie zrobiłam tyle ile chciałam, to i chwalić się za bardzo nie ma czym.Za bardzo zakręciłam się na krzyżyki i cała reszta poszła w odstawkę, ale powoli odrabiam zaległości, choć po kawałeczku dłubię szal dla Mamy zaczęty jeszcze za śniegów:):
Jest połowa, jak przysiądę to akurat wydłubię na letnie długie wieczory:), był bez terminowy, ale trochę za długo zwlekam z jego zakończeniem.
Jeszcze końcem kwietnia wydłubałam kolejną klatkę z ptaszkami:
Szybko się je robi i są takim miłym przerywnikiem
Nie wymyśliłam jeszcze jakie ramki będą najlepsze do mojej kolekcji:
A ona się przecież powiększa:).
Nie zapominam też o moim brązowym obrusie, dwa rogi za mną:
A przede mną jeszcze sporo pracy, dobrze, że nic mnie nie goni, chyba tylko chęć zobaczenia całości:).
Zapisałam się na sale, które zaczynają się w maju i mam lekki poślizg, chociaż sal"ROSETTA" zaczęłam już wcześniej, to pozostałe idą mi niemrawo. Do " księżycowego" przygotowałam tylko materiały, a "sal z imbryczkiem w tle" zmodyfikowałam po swojemu, tylko nie wiem czy tak można:
Nie byłabym Gosią-samosią żebym czegoś nie zmalowała:).
Zawsze lubię robić wszystko po swojemu ( mam to od dziecka), chyba to widać na moim blogu:)
Koniec na dzisiaj, bo drożdżówka pewnie wystygła, jeszcze gorąca kawa z mlekiem, a PM gorące kakao i podwieczorek niedzielny gotowy:)
Pozdrawiam niedzielnie, cieplutko i smakowicie:)
Małgosia.
a kawałek tego ciasta można poprosić :) aż mi ślinka pociekła - ciepły drożdżowy najlepszy pod słońcem - muszę w pracy poprosić kobiety może mi upieką bo ja antytalencie jestem... co do robótek to idziesz jak burza... ja dłubię tajny projekt i właśnie wczoraj wieczorem zmieniłam koncepcję i zaczęłam od początku- mam nadzieję, że wyrobię się w terminie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Twój tajny projekt:), a drożdżówką chętnie się podzielę:), robię ją z przepisu dla laików kulinarnych i zawsze wychodzi:). Pozdrawiam leniwie:). Małgosia.
OdpowiedzUsuńEch, szkoda, że nie mam domu drożdży, bo smaku mi narobiłaś a upieczone na weekend ciasto już jest wspomnieniem.. U mnie też ciągle słonecznie i bardzo sucho. Okropnie nie lubię podlewać w takiej zimnicy.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWstrzymaj się z podlewaniem do jutra, podobno ma na pomorzu padać:), a drożdże zawsze kupuję na zapas i trzymam w lodówce, w razie zachcianki są pod ręką. Pozdrawiam. Małgosia.
UsuńCiastem, aż mi zapachniało i przypomniałam sobie swoją Babcię Władzię, która bez przepisu potrafiła upiec rewelacyjne drożdżowe. Ja nadal poszukuję dobrego przepisu. Może Ty mi Małgosiu go podarujesz:) ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chętnie przekażę mój przepis dalej, robi się szybko, łatwo i przyjemnie, a po upieczeniu dziwnie w zastraszającym tempie znika, nawet moje zwierzaki mają na nią chętkę:)Pozdrawiam obsypana okruszkami:). Małgosia.
UsuńZaglądnij do mnie i odbierz wyróżnienie:).
Usuńwow, ale gonisz z tymi pracami, a ja dziś wybrałam się z dziećmi i mężem po podwieczorku na przejażdżkę rowerową i przed chwilą wróciłam, teraz muszę przygotować kolację, wykąpać i położyć spać moje szkraby, a potem siadam ostro do krzyżyków ;)
OdpowiedzUsuńGonię, bo nie mam roweru i nie jeżdżę na przejażdżki:))), a moje dzieci nie wymagają tyle uwagi co Twoje. Miłego wieczoru Ci życzę:). Małgosia.
OdpowiedzUsuńWidzę Gosieńko że nie tylko mi narobiłaś smaka tym swoim ciachem.....wygląda rewelacyjnie i na pewno tak samo smakuje ....tylko pozazdrościć! I nowa klateczka z ptaszkami i coraz więcej szlaczków i tak pięknie robisz te wszystkie szale i sweterki, ja to nie potrafię ani na drutach ani szydełkiem.... moja mama to też pięknie na drutach robiła wszystko potrafiła ale ja to noga w tym jestem, chociaż na szydełku to bym chciała się nauczyć może kiedyś kiedy czasu będę miała więcej. Rozpisałam się że hej, jeszcze raz Gosieńko dziękuję Ci za wyróżnienie i Pozdrawiam cieplutko, miłego wieczorku życzę Edyta
OdpowiedzUsuńCiach mogę podrzucić:))), bo lubię się dzielić:).Przyjdzie spokojny czas to nauczysz się i na drutach, i na szydełku, trochę cierpliwości:).Pozdrawiam cieplutko:). Małgosia.
Usuńjaka pyszna drożdżówka !
OdpowiedzUsuńja już czekam na ciasto z rabarbarem,ale czekam na ten mój z ogródka
Pyszna była, ale się skończyła:), a rabarbar mój ogródkowy, własnymi "rencyma" sadzony:). Pozdrawiam> Małgosia.
OdpowiedzUsuńAle mi smaka narobilas kochana :). Uwilbiam ciasta z rabarbarem!!! Ide odmrozic kawalek i tez sobie zjem a co :)
OdpowiedzUsuńPierwszego nie mroziłam, ale z kolejnych to połowę, bo jak dzieci przyjadą to będą miały co zabrać:)). Pozdrawiam o poranku:). Małgosia.
UsuńAleż u Ciebie smakowicie mniam, mniam.....
OdpowiedzUsuńTeż w sobotę upiekłam rabarbarowca ze swojego rabarbaru.
Tyle, że mój był z kruchym ciastem.
Pozdrawiam Dorota
Ja piekę na życzenie:), tym razem padło na drożdżowe. Pozdrawiam:). Małgosia.
OdpowiedzUsuńObrus zapowiada się ciekawie, ja nie mam jeszcze żadnego na koncie ;) a ciasto... no cóż, na sam widok ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńCzyli czas zacząć, obrus oczywiście:), a po cieście nawet wspomnienia nie zostały:). Pozdrawiam deszczowo:). Małgosia.
OdpowiedzUsuń