Obserwatorzy

wtorek, 30 stycznia 2018

Powiało...

Wieje,gwiżdże i mało głowy nie oberwie, dlatego dzisiaj siedzę  domu:).
Zosia  zamotała się w baktusa i żadne wiatry jej niegroźne:


Ona, jak zwykle potrafi się ustawić, a raczej opatulić:)):


Włóczka na tego baktusa to dwa szaliki, które mi się znudziły, na zdjęciach tego nie widać, ale jeden jest biały, a drugi ze złotą metaliczną nitką:


Dwa rzędy robiłam z jednego kłębka,a dwa kolejne z drugiego i takim sposobem powstał baktus słusznych rozmiarów:



W pionie i w poziomie robi wrażenie:):



Nawet mi się pomyślało, że można go zszyć i powstanie kaptur.




Choć chwilowo zima zawiesiła swoje panowanie, to w razie nawrotu będzie czym się zamotać:).

W następnym poście także będzie coś dzierganego, albo na drutach, albo szydełkiem, w zależności co szybciej skończę:)).

Teraz coś dla ducha:


Czy można zabić z miłości? Można, ale dużo gorzej, gdy robi się to wielokrotnie:(.
W tedy jest to chore uczucie, oby tylko w książkach:).


Wspomnień czar:). Tak wiele może zdarzyć się w życiu, ale najważniejsze żeby u kresu dni niczego nie żałować i zostawić po sobie dobre wspomnienia. Książkę czyta się z wielką przyjemnością:)).

I to by było na tyle, idę się delektować wolnym dniem, ale za to w nagrodę pracuję w sobotę:)).

Pozdrawiam Wszystkich cieplutko, do następnego posta:)).

Małgosia.

niedziela, 14 stycznia 2018

Przymroziło:)).

Dzisiaj o poranku -3, więc Zosia ubrała się cieplutko:



Prosty sweterek, ale z pazurem:):


Tył najprostrzy z możliwych:


Troszeczkę myślenia zajął mi przód, musiałam dobrze rozliczyć warkocz, żeby dekolt nie był za duży:


Wyszło idealnie, ale za to rękawy zrobiłam po swojemu:


Sweter robiłam ze zdjęcia, więc pozwoliłam sobie na włączenie wyobraźni:):


Efekt końcowy zadowalający, to dlaczego Zosia w takiej pozycji, chyba czeka na coś jeszcze, ale to w następnym poście:)).

Za oknem szaro, buro i ponuro, ale mój grudnik mi to wynagrodził:






Zrobiłam podsumowanie roku w moim "czerwonym domku":


Tyle było na 1 stycznia 2017...


A tyle na 1 stycznia 2018.
Bez szału, ale postanowiłam w tym roku haftować nie tylko w niedziele, ale także w soboty, choć nie zawsze mam wolne, może w przyszłym roku będę mogła się pochwalić większym urobkiem:)).

W kąciku czytelniczym:


Trzecia część, w której wszystko się wyjaśnia, a może bardziej gmatwa?
Książki które czyta się jednym tchem, udało mi się, nie przypaliłam obiadu, ani nie spaliłam ciasta:)).


Cudowna książka na okres świąteczny, z miłością i piernikami w tle:)), ale można ją czytać w każdy dzień roku.

I to by było na tyle w niedzielny poranek, idę poleniuchować z robótką w tle, bo wreszcie mam wolną niedzielę:)).

Pozdrawiam Wszystkich cieplutko i serdecznie , choć za oknem lekki mrozik:)).

Małgosia.

środa, 3 stycznia 2018

Zosi przygotowania do zimy:).

U nas dzisiaj przez chwil kilka padał śnieg, więc Zosia musiała się zabezpieczyć:


Dwu kolorowy komin będzie pasował do czarnej kurtki.


Jest dosyć obszerny, więc w razie potrzeby można go naciągnąć na ramiona, będzie cieplej:).


A gdy zawieje i zamiecie okryć nim głowę:).


Jeden brzeg wykończyłam bąbelkami, zaszalałam:)).
Zosia jest zapobiegliwa, więc powstał kolejny komin:


 Zmienił się tylko kolor, ale za to jest bardziej wyrazisty.


Wykończenie bąbelkami dodaje mu uroku:).


Na jeden sezon dwa kominy są wręcz nieodzowne , bo jeden na głowie, a drugi w praniu:)).
Już zima nie zagrozi Zosi, tylko niech wreszcie przyjdzie:).

A do czytania :


Pierwsza część z tryptyku, przeszłość miesza się z teraźniejszością, ale zwycięża miłość, choć bardzo trudna, to piękna:).  


Żadna kobieta nie jest w stanie zastąpić matki, ale może pomóc przetrwać trudne chwile.
Ciężko siedmioletniej dziewczynce iść przez życie bez mamy.

Zima w pełni(ale tylko astronomiczna), więc kolejny post będzie cieplutki:).
Pozdrawiam Wszystkich noworocznie i serdecznie:).
Małgosia.