Obserwatorzy

niedziela, 30 marca 2014

"Wiosna, ach to ty?"

U nas , jak zwykle na końcu, ale wreszcie dotarła:))


W krzaczorach zakwitły moje ukochane fiołki, uwielbiam ich zapach, kolor i to, że tak pięknie zwiastują wiosnę. Drugim ważnym dla mnie zwiastunem są forsycje:


Te sadziłam osobiście z moim Tatą, a krzaczki przywiozłam z poprzedniego miejsca zamieszkania ( 150 km), w tej chwili to krzaczyska, robią za mini żywopłot.
Przyjemnie tak wyjść przed dom i popatrzeć, jak przyroda budzi się do życia...
Mnie nie tylko przyroda budzi, ale najbardziej to zwierzyniec, psice i kocice zaczęły prowadzić intensywne życie nocne. Dlatego w dzień chodzę śnięta i robota za bardzo się nie posuwa do przodu.
Tak źle chyba nie jest, bo skończyłam drugie jajo salowe:


Zające były wyjątkowo skoczne i po odcięciu ostatniej nitki przeniosły się na inną łąkę, już w tym roku nie popełnię rypleya, ale w przyszłym kto wie...
Udało mi się wydziergać ostatnią pisankę:


Komplet zrobiony, ale nie udało mi się wszystkich razem obfocić, bo kolejna wywędrowała w świat:


A i z tych nie wiem, czy coś zostanie, będzie okazja w przyszłym roku zrobić następne:).
Mój obrusik też pomału przybiera kształtów:


Szlaczki zakończone jeszcze tylko druga różyczka i środek będzie gotowy:


Jeszcze tylko szlaczek na dole i kilka motywów kwiatowych i zabiorę się za serwetki do kompletu.
Ostatnio pokazywałam kawałeczek mojej dłubaniny na szydełku, dorobiłam kilka elementów i Zosia może zacząć się stroić:


Według planów wstępnych ma to być tunika. Myślę, że gdyby  wydziergać te motywy z cienkiej bawełny w pastelowych kolorach byłaby świetna sukienka na lato:)
Koniec marzeń czas się brać do pracy, bo zaległości gonią.
Pozdrawiam wiosennie i fiołkowo:))
Małgosia.

niedziela, 23 marca 2014

Niedziela z jajami i ...

Kolejna niedziela kiedy chwalę się urobkiem w pisankach i jajach salowych.
Dzisiaj prezentuję już dziewiątą pisankę:



Ostatnio zaczęły mi się haftować w jasnych pastelowych kolorach.


Powinno być ich dziewięć, ale jedna już zmieniła miejsce zamieszkania:)
Może uda mi się strzelić jej fotkę w nowym miejscu.
Drugie jajko salowe też odrobinkę urosło:


Myślę ,że w przyszłą niedzielę pokaże się w pełnej krasie.
Podgoniłam też troszeczkę brązowy obrus, ale jeszcze myślę nad wykończeniem jego, koncepcja mi się zmienia każdego dnia. Tak to jest, jak się chce wykorzystać kupon materiału zakupiony kiedyś tam ( bo była okazja), ale myślę, że sobie poradzę, lubię takie wyzwania:)). Żeby nie było nudno to do kompletu wymyśliłam kremowe serwetki z brązowym haftem, motyw oczywiście ten sam.


Skończyłam krawaty dla syna, teraz tylko wykończyć w rękach i wysyłka, ale, żeby nie powstała luka to zaczęłam coś nowego z motywów z których zrobiłam kamizelkę:


Na razie zajawka, włóczka taka, jak poprzednio, tylko kolor się zmienił.
Miałam upiec zielone ciasto:), ale dostałam inne zamówienie i była ( z naciskiem na była) drożdżówka z brzoskwiniami i kruszonką, ale niestety nie zdążyłam zrobić jej zdjęcia. Najważniejsze, że smakowała, może następnym razem się uda zrobić (jak upiekę w nocy:)).
Na zakończenie jednak będzie troszeczkę zielonego, bo zawiesiłam 21 marca wiosenny wianek na drzwiach:


Żadna rewelka, bo nie jestem specjalistką od wianków, ale niech wszyscy wiedzą, że u nas już wiosna:).
Pozdrawiam ciepło i wiosennie:)). Małgosia.

środa, 19 marca 2014

Pomachałam i...

Pomachałam oczywiście  szydełkiem:). W poprzednim poście pokazałam kwadracik wydziergany na szydełku w kolorze czarnym i robiłam kolejne kwadraty, łącząc je ze sobą:




I takim sposobem zaczęła powstawać kamizelka, a moja Zosia cierpliwie znosiła przymiarki:


Ależ ta Zosia ma bary!:))
Obiecałam, że szybko skończę, bo podobno idzie ocieplenie ( u mnie właśnie leje:() i będzie można odkryć co nie co. No to się zawzięłam i dłubałam dalej, aż wydłubałam:


Wyszła taka zakładana, kopertowa, zawiązywana na boku, ale dużo ciekawiej wygląda z tyłu. Widać koronkową robotę:)):

Całość wykończyłam muszelkami z pikotkami.
Mam nadzieję, że właścicielka kamizelki będzie zadowolona z efektu końcowego.
Żeby nie było tak smętnie kolorystycznie to pokażę co usilnie próbuję skończyć, ale ostatnio jaja zasłoniły mi świat i inne hafty leżą odłogiem



Ten obrazek swego czasu spodobał się mojej Mamie i stwierdziłam, że mógłby być załącznikiem do kartki na Dzień Matki. Jeszcze trochę czasu zostało, więc  myślę, że uda mi się niespodzianka.
Uciekam, bo druty się za mną stęskniły i płaczą w koszyczku:))
Pozdrawiam deszczowo, ale cieplutko:))
Małgosia.

niedziela, 16 marca 2014

A miało być tak pięknie...


Pogoda zrobiła nam psikusa:). Spodobało się nam to słoneczko i temperatura ok +15, a tu klops. Szaro, buro i ponuro, a jakby tego było mało to jeszcze duje niemiłosiernie, dzisiaj jakby troszkę mniej.
Wczoraj wyszłam na chwilkę do sklepu i poczułam się, jak w oku cyklonu, gałęzie latały mi nad głową, torba na zakupy rwała przede mną, szkoda, że pełna ciążyła mi na ramieniu :(. Z głowy wywiało mi wszystkie pozytywne myśli, już myślałam, że załapię doła, ale udało się:). Uratowała mnie moja przyjaciółka Agnieszka. Wpadła na herbatkę owocową z małym prezencikiem:


Hibiskus pięknie pachnie mi od wczoraj:)) Kolor troszkę przekłamany, ale i tak cudny:))
Wymieniłyśmy się z Agnieszką gazetami , książkami i poglądami na pogodę i świat, czas minął szybko i powrót do rzeczywistości nie był taki łatwy. 
Jedno co mnie ratuje to moje pasje, na przemiennie robótki i książki:).
W robótkach wciąż jajka, te duże i te małe:



Kolejna pisanka skończona, na tle innych nieźle się prezentuje:


Trochę wciągnęły mnie te jaja, znajduję choć kilka chwil, żeby przy nich popracować.
Drugie salowe jajo też się haftuje:


Trochę mało go przybyło, ale poprawię się w przyszłym tygodniu:).
Poszlaczkowałam troszeczkę przy obrusie, do końca jeszcze daleko, ale coraz bardziej mi się podoba:


Reszta robótek pomału posuwa się do przodu, skończyłam kolejny krawat, zaczęłam następny, ale nie wytrzymałam i zaczęłam coś nowego:



To z cienkiej włóczki, a co to będzie to pokażę w następnym poście.


Ten sam wzór, ale inna włóczka, bawełna i przeznaczenie też będzie inne.
Żeby tego posta nie zakończyć tak szaro, jak pogoda za oknem to poczęstuję Was ciastem na zakończenie zimy, posypanym cukrem pudrem:))

Następne upiekę już jakieś wiosenne, może zielone?:))
Pozdrawiam Was wszystkie ciepło i przytulaśnie:))
Małgosia:)).


niedziela, 9 marca 2014

"W poszukiwaniu zaginionego czasu"

Ten tydzień minął mi tak szybko, że aż się zdziwiłam wczoraj, że to już sobota.
W robótkach monotonnie, dłubię jedną za drugą. Skończyć udało mi się tylko krawat dla synka:


Oczywiście Zosia musiała go przymierzyć, nawet zielony jej pasuje.
Wzór prosty, perłowy, czyli pojedynczy ryż na prawej i lewej stronie:


Styl raczej sportowy, oczywiście podszyty satynową taśmą i szlufka na dyndający koniec:


I klasyczny ślimaczek:


W temacie krawatów to zaczęłam następny granatowy, ale tym razem w stylu sportowym.
Kupiłam też czarną włóczkę na następny, ale jeszcze nie wiem w jakim stylu będę robiła, to się okaże jak dotrze paczka ze zrobionymi(wysyłam jutro) i synek podejmie decyzję.
Trochę skłamałam, bo skończyłam kolejną pisankę, zostały mi już tylko trzy do kompletu:


Kolekcja się rozrasta:


Pogoniłam też zające po łące:



W obrusach udało mi się podrobić tylko zielony, trochę haftu i trochę koronki:


Kiepskie zdjęcia, muszę zmienić miejsce ekspozycji, no i oczywiście znaleźć więcej czasu na dłubanie.
Dzień co raz dłuższy, słonko świeci i już grzeje, a ja ciągle mam tyły.
Chciałabym robić tyle rzecz na raz, a tak nie idzie.
Zebrało mi się na sentymenty, bo właśnie w tym tygodniu znalazłam "zaginiony czas", a to za sprawą moich przyjaciółek: z jedną nie widziałam się dokładnie rok, mimo tego, że mieszkamy blisko (nie całe 10km od siebie), ale ciągle nam nie po drodze, ale w czwartek się udało:)). Z drugą nie gadałam od sierpnia, ale w piątek zamieniłyśmy kilka słów, a dzisiaj wypiłyśmy nawet kawkę. Największą niespodziankę sprawiła mi ta trzecia, odnalazła mnie po 25 latach, poznałyśmy się w pierwszej pracy, ja wyjechałam na drugi koniec Polski, a Ona została tam do dziś. I w nosie mam, że z czymś nie nadążam, najważniejsi są ludzie.
Tym optymistycznym stwierdzeniem kończę na dzisiaj.
Pozdrawiam wiosennie, słonecznie i optymistycznie:))
Małgosia.

niedziela, 2 marca 2014

Zające na łące

Raczej na polu marchewkowym. Dzisiaj udało mi się wreszcie zacząć drugie jajko salowe. Miało być na zielonym tle, ale jakoś mi się nie widziało i wytargałam kawałek kremowego materiału i zaczęłam haftować pomarańczową muliną. Pomarańczową dlatego,że spodobało mi się jajko w tym kolorze u Kasi myślę, że nie będzie mi miała tego za złe:).
Pierwsze zające na łące:


Mam nadzieję, że z tym jajkiem pójdzie mi szybciej.
Przybyła następna pisanka do mojej kolekcji:



Zauważyłam, że Kasia z" Krzyżykowych szaleństw" też już zaczęła je haftować, Jej są bardziej eteryczne, a moje takie intensywne w kolorach:



Jeszcze coś w "jajcanym" temacie, znalazłam kolejną śliczną pisaneczkę-witrażyk:


To koronka klockowa, nie posiadam takich umiejętności, żeby ją zrobić, ale bardzo mi się podoba.
Jakby któraś z Was chciała ją zrobić to mogę podrzucić schemat.
Pomału dłubię swoje obrusiki, brązowy ma skończony jeden motyw i teraz haftuję szlaczki:


Trochę monotonna robota przede mną. Żebym nie padła z nudów w przerwach dłubię drugi obrus, dla odmiany zielony, ale też haftem monotematycznym, bo musi mi się zgadzać z koronką, którą pokazałam w poście tydzień temu. Motyw liści jest ten sam:


Chyba marcowe słonko mi zaszkodziło, bo rozpoczęłam kolejny obrus:


 W oryginale to koronka siatkowa "filet", przepiękna rozeta ,aż się prosiła, żeby ją zagospodarować. Haft białą muliną na jaśniutkim beżowo-zielonkawym lnie.
Front robót mam zapewniony tylko z czasem gorzej, a tu wiosna za oknem i ogródek się uśmiecha:))
Lecę łapać cenne minuty i po dziergam choć chwilkę.
Pozdrawiam niedzielnie,wiosennie i słonecznie. Małgosia.