Obserwatorzy

piątek, 31 lipca 2015

Sal z chatką czerwoną i...

Chęci były, ale rzeczywistość zrobiła swoje. Po raz kolejny mój komputer zastrajkował i nie mogłam w terminie pokazać co się u mnie dzieje w temacie haftu "czerwonej chatki", a troszeczkę się zadziało:



To około 200 krzyżyków, a jakoby nic, jeszcze sporo pracy przede mną, ale wiem, że warto:).
Z haftowania tego obrazka zrobiłam sobie rytuał, bo wyznaczyłam sobie niedzielę na tę przyjemność, a także postarałam się o oprawę wizualną:


W moich zapasach wynalazłam odpowiedniej wielkości pudełko, wyścieliłam je serwetką i zaczęłam składać tam materiały potrzebne do haftu. W tej chwili nie ma tego za dużo,  kupiłam na razie 30 pasemek muliny, myślę, że przy moim tempie haftowania wystarczy mi na jakiś czas. Jak na razie pierwsza strona na tapecie, a jest ich przecież osiemnaście:


Pozostałe kolory będę dokupywała w miarę potrzeby, więc nie będzie szoku finansowego, a przyjemności będzie sporo:


Mam nadzieję, że 26 sierpnia pokażę więcej i w terminie:).
A teraz składam mój kramik z przyjemnościami:)):


Kolejne podejście w niedzielę, a to już za kilka dni, nie mogę się doczekać, na razie pudełeczko zamykam i cierpliwie czekam:


Pogoda u nas na pomorzu zachodnim iście jesienna, ale wierząc meteorologom za kilka dni ma się poprawić, więc skończyłam różową sukieneczkę:


Jednak warto magazynować resztki:))
Myślę, że mała elegantka ponosi ją jeszcze tego lata:):


Bardzo lubię robić ciuszki milusińskim, trochę mniej grymaszą niż ci duzi:)):


Nawet Zosia została zaangażowana do pracy:)):


Koniec chwalenia się, wracam na ziemię i zabieram się za następne projekty, a zebrało się tego sporo.
W następnym poście pokażę co mi roi się w głowie:)).
Tego posta mogłam napisać dzięki zlitowaniu się mojego PM:)), nie lubi, jak grzebię w Jego zabawkach, myślę, że następny też popełnię na tym samym sprzęcie:).
Pozdrawiam Wszystkich cieplutko letnio-jesiennie:)).
Małgosia.

sobota, 11 lipca 2015

Złośliwość przedmiotów martwych.

Ponad trzy tygodnie walczę z moim staruszkiem komputerem ( czas wymienić na nowszy model:))), a okazało się, że to jednak nie to. Jakiś czas temu przeniosłam moje robótkowo w inne miejsce w domu ( pracownię oddałam córce we władanie) i już wtedy zaczęły się problemy z zasięgiem, a i przyplątało się jeszcze kilka pomniejszych, aż w końcu odcięło mnie od świata. Starałam się zaglądać na Wasze blogi z komputera męża, ale to tylko namiastka, bo nie lubię pracować na nie swoim sprzęcie. Kilka dni temu poskarżyłam się synowi na mojego staruszka i zdalnie ( 250 km) spróbował mi pomóc, efekty znośne, bo mogę choć w małym ( ale zawsze coś) zakresie korzystać z internetu, a co za tym idzie popełnić kolejnego posta:).
U mnie dzieje się sporo, trochę wymyślam ja, a resztę przyjaciółki i znajome, więc nie mam wolnych przebiegów.
Dzisiaj z pod szydełka wyszła letnia bluzeczka:


Prościutka w formie, ale urocza, w sam raz na letnie wyjścia.
W oryginale jest zrobiona z cieniutkiej włóczki, ale jaj ją popełniłam z cienkiej bawełny, takiej na serwetki:


W dotyku jest bardzo mięciutka, myślę, że w noszeniu się nie zmieni.
Cały urok tej bluzeczki tkwi w szczegółach:


Karczek z drobnych kwiatków tworzy jej charakter, taki letni, a aplikacja z większych kwiatków dopełnia całość. Nawet Zosia nabrała chęci do pozowania ( ostatnio bardzo się rozleniwiła):


W realu prezentuje się o wiele ciekawiej:


Teraz tylko sprawdzenie, jaka będzie w noszeniu.
Podczas ostatnich upałów doszłam do wniosku, że potrzebne jest mi ażurowe bolereczko do letnich sukienek, bo gdy rano ( 6.30) biegnę do pracy tak głupio paradować w kiecce na ramiączkach, więc wyszperałam z zapasów czarny kordonek i trochę koralików i powstało takie małe coś:


Niby nic, a jak cieszy:)), w rozmiarze 40++, więc jest nadzieja, iż zostanie u mnie na dłużej:)).
Na tyle odrobinkę zaszalałam:


Szaleństwa nigdy za dużo:))
Wykorzystałam też koraliki, ale ich za bardzo nie widać, ale bolerku dodają smaczku:


Na koniec coś w kolorkach, oczywiście dziewczyńskich, czyli odrobina różu:


W efekcie końcowym ma to być tunika dla małej strojnisi, wielbicielki tego koloru.
Wzorek niewyszukany:


Jeszcze kilka rzędów i zabiorę się do wykańczania, całość zaprezentuję w następnym poście.
Dzisiaj  to wszystko, więcej pokażę następnym razem.
Pozdrawiam cieplutko Wszystkich do mnie zaglądających:).
Małgosia.