Nareszcie wydziergałam sobie chustę według wzoru aeolian. Pierwszą robiłam dla córki w kolorze ciemnego wrzosu z włóczki Anilux-Sasanka (520 m, 100% akryl).
Między chustą córki a moją udało mi się wydziergać 11 w innych kolorach i z innych włóczek.
Poniżej moja - wymęczona :)
Włóczka upolowana w zaprzyjaźnionym szmatrixie (nazwę wypatrzyła Romka - wybranka mojego syna). Wykorzystałam około 20 dag, został mi jeszcze jeden motek 5 dag. Może machnę sobie jeszcze czapeczkę, albo berecik.
Pierwsze śniegi za nami i trzeba się cieplej ubierać, więc dla córci machnęłam szaliko-kaptur. Włóczka z odzysku z 3 upolowanych w wiadomym miejscu szalików:
Podmarza też studentka medycyny, więc dostała cieplutką kamizelkę:
Jak zwykle, gruba włóczka - NAKO |
I jeszcze jedna cieplutka kamizelka. W poprzednim życiu był to komin z czapką. Dodałam resztki włóczki zza kanapy (nie mieszczą mi się na półkach i w szafkach - ostatnio znalazły miejsce za kanapą, gdzie uwielbiają się wykładać moje 2 czarne koty - Lusia i Franka).
A w następnym poście będzie coś dla milusińskich... :)
Miłej niedzieli, pozdrawiam - Małgosia :)