Obserwatorzy

niedziela, 7 czerwca 2015

Sal z poślizgiem...

...czyli ograniczone przyjemności:). Chciałabym zrobić tak wiele, ale moim największym ogranicznikiem jest czas, który muszę dzielić między pracę , dom i moje pasje. Nie można mieć wszystkiego więc miotam się troszeczkę:). Jeszcze w maju zapisałam się na "Sal z chatą za miastem", który miał się rozpocząć 26 maja, ale ja niestety się nie wyrobiłam.Marzyłam o tych chatkach już od dłuższego czasu, ale coś zawsze stoi na przeszkodzie, ale tym razem się zawzięłam i pomału, sukcesywnie je wyhaftuję, bo poprosiłam o wszystkie schematy (ależ jestem zachłanna:))).
Zacznę od "chatki czerwonej":


Zastanawiam się czy haftować na lnie czy na kanwie, bo z nićmi nie będę eksperymentować.
Jak na razie zaczęłam od wydrukowania schematu:


Następny etap to mulina, ale po nią muszę wybrać się do dużego miasta, bo w mojej pasmanterii takowej nie ma i wtedy powolutku zabiorę się za haftowanie.
W między czasie ( jakież to pojemne słowo) na cito popełniłam bawełnianą kamizelkę robioną w poprzek:


Skończyło się lenistwo Zosi i musiała troszeczkę po pozować:


Zdjęcia robione, jak to u mnie bywa w "locie", bo kamizelka wraz z właścicielką wybrała się na wojaże do Rzymu. Wzór nie wyszukany, po prostu liście:


Najlepiej je widać na plecach, cieszę się, że zdążyłam na czas.
Dzisiaj krotko, bo biegnę dłubać następną obiecaną rzecz, ale o tym następnym razem.
Pozdrawiam Wszystkich słonecznie i serdecznie:)).
Małgosia.