Obserwatorzy

wtorek, 30 września 2014

Udało się:))) Skończyłam!!!

Jednak dobra organizacja górą:). Postanowiłam, że skończę komin jeszcze w tym miesiącu i udało się:). Nawet przed czasem, bo już w piątek zagościł u nowej właścicielki, ale wcześniej musiałam go zblokować:


Leżał sobie przez całą nockę wygodnie na dywanie, a rankiem go zszyłam i był gotowy do pokazania, jak zwykle Zosia dostąpiła tego zaszczytu i została obfocona:)):


Nawet nieźle się prezentowała, na ludziu byłoby ciekawiej, ale nie miałam nikogo pod ręką:)
Mam już pomysł na następny egzemplarz, ale z czasem trochę gorzej, jednak co raz bardziej mnie korci, tym bardziej, że chciałabym go wykończyć, jak ten na załączonym obrazku (raczej zdjęciu):


Najzwyczajniej w świecie zakończyłam go na szydełku bąbelkami, co by ładnie się prezentował przy twarzy, gdy właścicielka zaciągnie go na głowę.Zaciągała, zaciągała i nawet nieźle się prezentowała i tyle z tego miała pocieszki, bo dużo bardziej spodobał się synowej i planuje następny komin tylko w innym kolorze:))
Jak się ma "miętkie" serce to się chodzi w starym kominie:D
W poprzednim poście pokazywałam zaczęty na szydełku szaliczek dla pięcioletniej Panienki, a dzisiaj pokażę co było dalej:


Troszeczkę mu się urosło:), a nawet doczekał się dodatków:


Kilka kwiatuszków, nie koniecznie jesiennych, ale też uroczych, a żeby nie było mu smutno dorobiłam przyjaciółeczkę-czapeczkę:


Taka skromniutka, z kwieciem na boczku, ale jak to płeć żeńska odrobinkę figlarna bestyjka:


Mało jej było upiększeń, więc dostała w komplecie wiązadełko, w razie gdyby okazała się za luźna:


 I od dziś tworzą piękny duet szliczkowo-czapeczkowy:


 Teraz czekam na odzew od młodocianej właścicielki, czy się podoba:)).
Z nowości to tyle, czas zabrać się za zaległe starocie, a leży tego sporo:((.
Ale żeby nie było, to zapisałam się na "Sal bożonarodzeniowy" u Kasi, wzór "chojanki" bardzo mi się podoba i będzie z niego fantastyczna podusia, oczywiście dla mnie, być może nawet w tym roku:)
Dzisiaj już kończę, bo jutro z samego ranka wybieram się do Pani Okulistki, czeka mnie zmiana okularów, przydadzą się do nowych robótek:)
Pozdrawiam Wszystkich mnie odwiedzających wieczorowo, jesiennie i mgliście:)).
Małgosia.

niedziela, 21 września 2014

Ciepło...



Jeszcze na dworze, ale najcieplej w moich robótkach. Pogodynki straszą zmianą w pogodzie, więc trzeba będzie zmienić garderobę na cieplejszą, ja już to robię od jakiegoś czasu i jak zwykle dochodzę do wniosku, że "nie mam co na siebie włożyć", choć szafa pęka w szwach.
Trochę się u mnie dzieje, ale jeszcze nic nie robię dla siebie:), postanowiłam pokończyć to co zaczęłam dawno temu, a jest tego troszeczkę:)).
Udało mi się podgonić komin:


Mam taką cichutką nadzieję, że skończę go do końca miesiąca, bo gonią mnie inne dziergadła:).
Żeby nie wypaść z wprawy udało mi się skończyć szaliczek, który myślałam, że mchem porośnie:


Tutaj kawałeczek moich wypocin:),

Czasami zaczynam coś i w trakcie dochodzę do wniosku, że to nie to i zostawiam zakopane gdzieś w kąciku, żeby nabrało mocy:)). Po leżakowaniu okazuje się, że pomysł miałam dobry tylko słomiany zapał zwyciężył, ale udaje mi się zmobilizować i kończę to co zaczęłam, tylko nie w takim terminie, jak chciałam.

                                                                                                                                                             
Wyłożył się jak długi, choć taki całkiem długi nie jest, 180 cm, to żadne szaleństwo:).
I jak zwykle skusiłam się na coś nowego, zostało mi troszeczkę włóczki z mojego szaliczka, więc zaczęłam komplecik wczesno-jesienny dla zaprzyjaźnionej pięciolatki:


Nie byłabym sobą, żeby nie zacząć jeszcze czegoś nowego:


Resztek u mnie dostatek i moja córcia zgłosiła zapotrzebowanie na kolejny szaliczek, wzór stary, jak świat, a dzięki niemu paski nie są takie nudne. Kiedyś tym wzorem robiłam dosyć często, a nawet lewa strona była u mnie prawą i wyglądała ciekawie:


Dlatego doszłam do wniosku, że szaliczek będzie dwustronny:


 Teraz to kwestia mobilizacji i jesienne chłody nie będą już straszne:)
Na dzisiaj to koniec i, jak to bywa w niedzielny wieczór szykuję się do pracy w tym tygodniu na 11.00, więc powroty po 19.00  i zabawiam się w planistę, jak znaleźć czas na wszystko, a przede wszystkim na chwilę z robótkami:))
Pozdrawiam serdecznie i cieplutko:).
Małgosia.        

niedziela, 14 września 2014

Dzieje się...

Oj! Dzieje, tylko ja nie mam czasu sklecić jakiegoś posta, bo ciągle coś:). Nawiedziła nas nasza córcia i za anektowała moją pracownię i dostęp do internetu ( bo przecież ja nie mam czasu). W pracy nawał pracy i przychodzę padnięta, ale zawsze coś tam dziergnę, nie za dużo, ale zawsze coś.
Skończyłam mój żarówiasty szaliczek i miałam ci ja go ... ino zdjęcia mi po nim zostały, po prostu zmienił właścicielkę, ale się nim pochwalę:



Tak sobie leżakował, nawet słonko go oświeciło:


Prosty, ale miał w sobie coś:)):


 Zosia nim się otulała, z przodu:


Z tyłu też był przyjemny, ale najcieplejszy w koło szyi:


I jeszcze powiewnie przed spacerkiem:


No i skończyło się rumakowanie i wyemigrował kilka ulic dalej, więc jest nadzieja na jakieś spotkanie:)).
W szybkim tempie udało mi się skończyć zajawkę z poprzedniego posta, to czarne na białym tle.
Miała to być pamiątka ślubna i chyba taka wyszła:


Wzór znalazłam w internecie, ale go zmodyfikowałam, bo Panna Młoda miała mieć żółte pantofelki:))
Ich pierwszy walc...mam nadzieję, że nie pomylili kroków:)).
Żeby było kolorowo, to wymyśliłam i uszyłam woreczek dla Panienki, która wybrała się do "zerówki", miałam zagwozdkę, bo chciałam zrobić coś ładnego i praktycznego i zaczęłam od naszywki z imieniem:


Nie do końca to mój pomysł, bo podpatrzyłam go na jednym z blogów(akurat wzoru na takie imię nie było) i dostosowałam do moich potrzeb:


Na woreczku obszyłam satynową cieniutką wstążeczką, oczywiście woreczek miał być różowy:)):


Chyba wyszłam z wprawy w szyciu, trochę mi głupio. bo dopiero teraz zauważyłam te zmarszczki:((.


Mam nadzieję, że spełni swoją rolę i będzie dobrze służył swojej właścicielce:)
Doniesiono mi, że jest zadowolona:)).
Zamiast kończyć to co zaczęłam już jakiś czas temu zabrałam się za coś nowego:


W radosnej przyszłości ma to być komin, tylko ja muszę znaleźć odrobinkę czasu żeby skończyć go przed śniegami:D.
Idę przygotować się do jutrzejszego dnia, bo pobudka o 5.30.
Pozdrawiam Wszystkich wieczorową porą:))
Małgosia.