Nadszedł ten wyczekiwany dzień:
Gdy nadejdą Święta Bożego Narodzenia,
Niech nadzieja i radość zastukają do Waszych drzwi,
A Nowy Rok 2017 przyniesie pomyślność, szczęście
I piękny uśmiech każdego dnia
Życzy Małgosia z Rodziną.
Tylko raz przejdę przez ten świat. Przeto dobro, które mogę czynić, dobroć, którą mogę okazać innemu - niechaj wypełnię teraz. Obym nie zaniedbał tego, nie zwlekał. Bo nie będzie mi dane powtórzyć tej drogi
Katarzyna Enerlich, Prowincja pełna smaków.
Obserwatorzy
niedziela, 25 grudnia 2016
niedziela, 18 grudnia 2016
Woreczki bieliźniane.
Były małe woreczki, zapachowe i świąteczne, a teraz jest zapotrzebowanie na woreczki bieliźniane, które przydadzą się w domu i w podróży. W porównaniu do poprzednich są ogromne, bo 35cm na 50 cm to pokaźny wór:)). Rozmiar mnie tak nie przeraził, jak pomysł co na nich wyhaftować. Troszeczkę poszperałam w moich zapasach, troszeczkę w internecie i na pierwszy woreczek wybrałam taki wzór:
Wyszywało się świetnie, lubię takie wyzwania:), len jest cudownym materiałem do takich haftów:
Mój aparat nie oddaje uroku cieniowanej jedwabnej nitki, bo w realu wygląda cudnie:):
Fotografowanie szczegółów daje namiastkę tego co chciałam osiągnąć używając takich nici (są lekko wiekowe, mają ponad 30 lat)
Po wypraniu i wykrochmaleniu woreczek zyskał na urodzie:):
Górny brzeg wykończyłam muszelkami z pikotką, delikatnie, ale ze smakiem (tak myślę:)):
Wyszywało się świetnie, lubię takie wyzwania:), len jest cudownym materiałem do takich haftów:
Mój aparat nie oddaje uroku cieniowanej jedwabnej nitki, bo w realu wygląda cudnie:):
Fotografowanie szczegółów daje namiastkę tego co chciałam osiągnąć używając takich nici (są lekko wiekowe, mają ponad 30 lat)
Po wypraniu i wykrochmaleniu woreczek zyskał na urodzie:):
Górny brzeg wykończyłam muszelkami z pikotką, delikatnie, ale ze smakiem (tak myślę:)):
Do tego troczki wydziergane na szydełku.
A tutaj woreczek w całej okazałości:).
W kąciku czytelniczym, jak zwykle kilka propozycji:
Ostatnia część sagi o mieszkańcach Idy i okolicach. Mi osobiście ta część podobała się najbardziej:).
Książka ciężka, bo porusza temat śmierci, ale przedstawiony w sposób bardzo subtelny, chociaż z takim faktem ciężko się pogodzić,a zwłaszcza gdy rodzice żegnają dziecko.
Coś lżejszego, ale i tutaj główna bohaterka ma pod górkę, pocieszam się, że w drugiej części kilka wątków się wyjaśni:).
Wracam na ziemię, bo niedziela się kończy i muszę zaplanować front robót na przedświąteczny tydzień:). Pozdrawiam cieplutko i mgliście:).
Małgosia.
piątek, 9 grudnia 2016
Coś cieplutkiego.
Nadszedł czas bardzo pracowity dla dziewiarek, każda z nas coś dłubie szydełkiem lub na drutach, więc i ja nie mogłam się wyłamać i zaczęłam:
Cienka włóczka, cienkie druty, ale za to wzór puchaty.
Trochę mozolnie szło mi to dzierganie, ale efekt końcowy przerósł moje oczekiwania:):
Niby prościzna, ale ma w sobie coś:
Zosia cierpliwie pozowała, widocznie jej też spodobał się sweterek:)):
Chwila oddechu:
Albo i dwie:)).
Już niegroźne zimne podmuchy wiatru, a i sam kolor bardzo energetyczny:).
Jeszcze coś na długie jesienno-zimowe wieczory:
Można zakochać się w Brukseli i w Brukseli, a nawet jedno i drugie:).
Kontynuacja pierwszego tomu, nawet nie wiem kiedy dotarłam do ostatniej strony i chciało mi się jeszcze , więc:
Z rozbiegu wpadłam do ogrodu księżycowego, to nie ważne, że tomiska grube, ale czyta się bosko, jeszcze jeden tom przede mną:)).
Dzisiaj krótko, bo tylko tyle sił wykrzesałam po powrocie z pracy:).
Pozdrawiam Wszystkich tu zaglądających cieplutko i grudniowo:).
Małgosia.
Cienka włóczka, cienkie druty, ale za to wzór puchaty.
Trochę mozolnie szło mi to dzierganie, ale efekt końcowy przerósł moje oczekiwania:):
Niby prościzna, ale ma w sobie coś:
Zosia cierpliwie pozowała, widocznie jej też spodobał się sweterek:)):
Chwila oddechu:
Albo i dwie:)).
Już niegroźne zimne podmuchy wiatru, a i sam kolor bardzo energetyczny:).
Jeszcze coś na długie jesienno-zimowe wieczory:
Można zakochać się w Brukseli i w Brukseli, a nawet jedno i drugie:).
Kontynuacja pierwszego tomu, nawet nie wiem kiedy dotarłam do ostatniej strony i chciało mi się jeszcze , więc:
Z rozbiegu wpadłam do ogrodu księżycowego, to nie ważne, że tomiska grube, ale czyta się bosko, jeszcze jeden tom przede mną:)).
Dzisiaj krótko, bo tylko tyle sił wykrzesałam po powrocie z pracy:).
Pozdrawiam Wszystkich tu zaglądających cieplutko i grudniowo:).
Małgosia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)