Obserwatorzy

niedziela, 30 listopada 2014

Jestem szczęściarą!!!


Już po raz drugi udało mi się wygrać CANDY, tym razem u Kasi , która prowadzi bloga "Więc choć pomaluj mój świat..." o której pisałam w poprzednim poście. Nawet do głowy mi nie wpadło, że mogłabym je wygrać, a tu los zamieszał i udało się:)).
Pan listonosz zapukał do mych drzwi jeszcze we wtorek , Poczta Polska nie zawiodła i przesyłka z Irlandii dotarła w trzy dni.
Tutaj się należą przeprosiny dla Kasi, że wcześniej się nie pochwaliłam  w blogosferze tą wspaniałą wiadomością, ale musiałam się zająć bardziej przyziemnymi sprawami. Do pracy wybiegałam,jak było jeszcze ciemno, a wracałam, jak już było ciemno i zdjęcia w takich warunkach wychodziły tragicznie, a przecież to co chciałam uwiecznić wymagało choć odrobinkę promieni słonecznych
Właśnie dzisiaj mam wolny dzień i słonko na niebie, więc chwalę się tym co do mnie dotarło:


Paczkę otwierałam oczywiście  delikatnie i ostrożnie i z ogromną ciekawością.
To co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania:



Same cudowności:



Jeszcze takiej czekolady nie próbowałam, więc degustację zapowiedziałam już w najbliższej rodzinie, niech spróbują pyszności:)), a kawkę odpijemy z córcią,jak będziemy miały wspólnie wolną chwile, bo jesteśmy kobiety pracujące:)).
Tymi "cukieraskami" z nikim się nie podzielę, będę zołzą i wykorzystam je sama:)):



Jak zwykle aparat nie oddaje tego co jest w rzeczywistości:(.
W zawartości przesyłki było też coś wykonanego własnoręcznie przez Kasię:



Choć do Świąt jeszcze troszeczkę, to ja już dostałam pierwszą kartkę z życzeniami:)).
Na koniec to co było główną nagrodą w candy Kasi:


W całej okazałości:).


Niezbyt udane zbliżenie, do realu bardzo daleko:)).


Nie byłabym sobą gdybym nie dobrała się do środka i on mnie zachwycił:)).
Równocześnie zadałam sobie pytanie: "Kiedy będziesz miała wolną chwilę,żeby się do tego zabrać?"
Odpowiedzi brak:((, przed Świętami raczej nie, ale umyśliłam sobie,że warto takim cudeńkiem zacząć Nowy Rok, więc postępami w pracach hafciarskich będę się chwaliła w przyszłym roku:)).
Jeszcze raz dziękuję Ci Kasiu, że mogłam uczestniczyć w Twojej zabawie i cieszyć się wygraną:)).
Na dzisiaj koniec, wracam na ziemię, a konkretnie niedzielny obiad czeka na skończenie.
Pozdrawiam cieplutko i słonecznie wszystkich mnie odwiedzających:)).
Małgosia.

poniedziałek, 24 listopada 2014

Creative Blog Tour

Ostatnimi czasy pojawił się w blogosferze " Creative Blog Tour", czyli wędrówka po kreatywnych blogach:



U mnie z czasem ostatnio bardzo krucho, ale gdy dostałam zaproszenie do tej zabawy od Ewity Jot z bloga Robótkowy kącik czytelniczy postanowiłam się zmobilizować i stanąć na wysokości zadania.

Z Ewitą znamy się wirtualnie prawie od samego początku, jak zaczęłyśmy tworzyć nasze blogi, wzajemne podpowiedzi wzmocniły naszą wirtualną znajomość.
Łączy nas bardzo wiele: krzyżyki, szydełko, pieczenie smakowitych ciast (korzystam z Jej przepisów:)) i chyba najważniejsze to czytanie książek.
Myślę, że zaglądając do Ewity nikt nie będzie się nudził, wręcz odwrotnie, znajdzie to co będzie go najbardziej interesowało.

Tak trzymaj Ewitko!







A teraz pora na pytania, które towarzyszą tej zabawie:

1. Nad czym obecnie pracuję?
    Raczej musiałabym się zastanowić nad czym nie pracuję...:))
    Staram się zakończyć, jak najwięcej rozpoczętych prac, ale za bardzo mi to nie wychodzi, bo ciągle    
    zaczynam coś nowego:). W tej chwili na drutach są nowe mitenki, chusta dla córki, sukienka dla znajomej     i kilka prac mchem porośniętych, na szydełku: szal dla mnie, dwie serwety... sporo zaczętych prac                 krzyżykowych i jeszcze kilka nad, którymi nie panuję:)).

2. Czym moja praca różni się od innych w tej branży?
    Niczego nowego nie wymyśliłam:), raczej powielam ogólnie znane techniki, ale wkładam w nie serce i
    duszę i najważniejsze, że są moje.

3. Dlaczego piszę ( bloguję) o tym co tworzę ( robię)?
    Jeszcze kilka lat temu nie myślałam, że to co robię mogę pokazywać innym na tak dużym forum.
    Namówiła mnie do tego przyjaciółka, która też pisze bloga i moi najbliżsi.
    Odkryłam, że dzielenie się tym co robię sprawia mi frajdę, więc będę robiła to dalej:)).

4. Jak odbywa się mój proces tworzenia ( pisania)?
    Idę na żywioł:)). Każda praca to wyzwanie, czasami z planem, a najczęściej ostateczna wersja różni się         od tego co było na początku, ale największa radość, gdy podoba się innym:)).

Nadeszła pora na moje nominacje:)):
Pomyślałam o wielu osobach i ich blogach, ale doszłam do wniosku, że zacznę od początku...

 Pierwszą osobą, z którą dużo korespondowałam była Kornelia z blogu Miśkowe prace.
Podziwiam Ją za Jej prace, a zwłaszcza haft matematyczny, jajka karczochowe, przepiękne pisanki, oryginalne kartki i cudeńka krzyżykowe, ale chyba najbardziej za to, że mając trójkę przeuroczych dzieciaczków potrafi to wszystko ogarnąć i czerpać tak dużo radości  z tego co robi. Najważniejsze, że  zaraża swoją pasją dzieci. Jest jeszcze jedna rzecz, która nas łączy, otóż pochodzimy z tych samych stron, ja urodziłam się i spędziłam młodość na opolszczyźnie, czyli tam gdzie mieszka Kornelia. "Góra z górą...", a my trafiłyśmy na siebie w blogosferze:)).




Drugą osobą, która skradła mój czas i serce w blogosferze jest
                                                                   Kasia z bloga:

                   Więc choć, pomaluj mój świat....
                                                                Trafiłam do Niej przez przypadek, a zostałam na dłużej.
                                                                 Uwielbiam Jej wspaniałe kartki na każdą okazję, są                                                                                      niesamowicie oryginalne, a hafty krzyżykowe powalają na                                                                            kolana. Czasami wraca do drutów i szydełka. Zauroczona jestem                                                                  jej rysunkami i tym, jak czasami macha pędzelkiem. Potrafi                                                                          urozmaicić życie małymi przyjemnościami i choć wolnych chwil                                                                      ma bardzo mało udaje Jej się je dzielić między dzieci, męża i                                                                          pracę, no i oczywiście dzieli się swoimi pasjami z nami na swoim                                                                  blogu.
                                                                                                            
    

                                                         

Myślę, że tak, jak ja polubicie te dwie cudowne dziewczyny i ich blogi i spędzicie z Nimi wiele wspaniałych twórczych chwil:)).                                                                                                                              
Mój komputer dzisiaj sfiksował i napisanie posta graniczy z cudem, więc przepraszam za bałagan:)
Pozdrawiam wszystkich cieplutko tej jesieni:)).
            Małgosia.                                                              
                                                         
                                                         

sobota, 22 listopada 2014

Poduszkowo

Otrzymałam zapotrzebowanie na dwie poduszki z szydełkową koronką... i moja wyobraźnia zaszalała:


Wzory w miarę proste i ciemna koronka na jasnej podbitce ładnie wygląda.
W oryginale jest to ładny czekoladowy brąz. Druga w tym samym kolorze, ale koronka deczko inna:


Akurat ten wzór zrobiłam w dwóch wariacjach:


Druga, jak widać w jaśniejszym brązie, nie doczekała się poszewki, bo ta ciemniejsza bardziej się spodobała nowej właścicielce.
Kolejna troszeczkę w innym stylu:


Do tej mam dorobić jeszcze jedną i obie wybiorą się w świat:).
Zrobiłam jedną próbkę:


I teraz mam dylematę, jakie tło? Potraktować ją świątecznie i uszyć podbitkę z cieniutkiego czerwonego filcu, a może ciemna zieleń?
Myślałam, myślałam i wymyśliłam, że tym wzorem to ładna by była narzuta z grubych nici, lub z cienkich obrus, co do wyglądu poduszki nie wymyśliłam nic:).
Wena twórcza mnie nie opuszczała, więc w ramach wyzbywania się resztek włóczek zaczęłam poduszkę "łaciatkę":



Takie proste motywy robi się szybciutko, więc całość nie zajmuje dużo czasu, Pierwsza wersja to całość w kremach, ale wynalazłam resztki w innych kolorach i być może jedną stronę zrobię jasną, a drugą pstrokatą:



Decyzja jeszcze prze de mną, na razie dłubię kwadraciki:


Żeby nie było nudno to zaczęłam próbkę następnej poduszki:


Włóczka jest delikatnie żółciutka, ale nie wystarczy mi na całość,więc będę musiała poszperać za podobnymi resztkami.
Koniec przerwy na przyjemności idę szykować kolację, bo dobiega mnie warkot kiszek mojego Pana Męża:)).Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających:)
Małgosia.

czwartek, 13 listopada 2014

Wolny dzień.

Co można robić w wolny dzień?
Większość z Was pewnie by odpowiedziała, że odpocząć, pomyśleć o sobie...
A może wręcz odwrotnie, dokończyć rozpoczęte prace, zakupy, sprzątanie, prasowanie, gary...
U mnie raczej to drugie, chciałabym ogarnąć wszystko, a tu i czasu mało i sił zabrakło, więc w ramach przerywnika postanowiłam pochwalić się skończonym "łaciakiem":


Zosia cierpliwie zniosła ubieranie, chociaż to jeszcze nie te temperatury żeby zamakutać się w takie ciepłe sweterki:).Fotki nie oddają tego co jest w rzeczywistości, a szkoda:(.
Kusiło mnie, żeby rękawy zrobić w paski, ale doszłam do wniosku, że chyba by była to lekka przesada i zostały łaciate:


Starałam się tak manewrować kolorami żeby się nie stykały na granicy tułowia z rękawami, ale nie do końca mi się to udało:


Jestem zadowolona, że udało mi się skończyć w miarę szybko ten sweterek, chociaż wykończenie zabrało mi sporo czasu, po takich wygibasach trochę nudno robiło mi się golf:



Bo to przecież tylko prawe i lewe oczka, aż do znudzenia:)).
Za to największa jazda była przy chowaniu nitek na lewej stronie, brr, nigdy więcej w takich ilościach:)):



Szok w oczach i pod palcami, ale jestem zadowolona, nie wygląda to tragicznie.
Udało mi się także skończyć pierwsze mitenki w tym roku:), następne czekają w kolejce:


Zdjęcia trochę kiepskie, bo robione późno w nocy, obiecałam właścicielce, że będą na 12 listopada i chciałam dotrzymać słowa:



A one pozowały na moim obrusiku, jak chciały:


Najważniejsze, że się spodobały i będą grzały zmarznięte łapki, jak przyjdą mrozy:).
Lada dzień zacznę następne...
Koniec dobroci wracam do rzeczywistości, żelazko się za mną stęskniło:).
Pozdrawiam wszystkich mnie odwiedzających cieplutko i wieczorowo:)).
Małgosia.

niedziela, 2 listopada 2014

Trochę starego, trochę nowego.

Ciągle sobie obiecuję, że pokończę rozpoczęte prace, ale jakoś sama sobie nie potrafię dotrzymać słowa:)).
Nie potrafię się oprzeć nowym pomysłom, a mam ich tak wiele, że wystarczyłoby na kilka osób, a ja jestem sama i do dyspozycji mam tylko dwie rączki, a żeby było ciekawiej to jedna mnie zaczyna pobolewać:).
Chyba przestanę "latać" po internecie, a wezmę się do roboty:)), ale, jak w tytule posta coś starego:


Ciągle się łudzę, że do Świąt skończę, takie było założenie, gdy zapisywałam się na "Sal bożonarodzeniowy" u Kasi, ale po drodze zawsze coś mi wypada i terminy się przesuwają:).
Zastanawiam się czy nie za bardzo chcę udoskonalić tę moją choineczkę:


Wprowadziłam kolejny kolor, bo jednak serduszka muszą być czerwone, a i jeszcze zamiaruję dodać  koraliki, tylko mam dylematę, jakiego koloru, ale myślę, że w trakcie wykańczania się wyklaruje:


A może już za dużo naćkałam???
Do oryginału już nie wrócę, ale korektę mogę zrobić, mniej udziwnień, więcej prostoty:)).
Pomalutku dłubię "łaciaty" sweterek, na dzisiaj mam już korpusik, czyli tył i przód:


Zosia dzielnie pokazuje moje wytwory, nawet dała sobie strzelić fotkę z boku:


Zaczęłam nawet rękaw, ale przeraża mnie zarabianie nitek po lewej stronie:


Chyba się zapłaczę:)), jak na razie brakuje mi cierpliwości, a lada moment trzeba będzie się za to zabrać.
W między czasie machnęłam kolejny komin:


To już te zapowiedziane nowości, prościzna ściegiem francuskim, jednak wolę coś bardziej skomplikowanego, wtedy mniej się męczę przy robocie:)):


Jednak proste też ma swój urok, czyżbym była aż tak wybredna???
Chyba tak, bo jakoś ostatnio nic sobie nie robię, bo ciągle to nie to.
Chodzi za mną komin..., szal z cieniowanej wełny w kolorach jesieni, ale jakoś nie mogę się zdecydować na konkretny wzór, a znając życie wyciągnę coś starego:).
Żeby nie było mało tego nowego to zaczęłam serię mitenkową:


Faza wstępna, jak zwykle aparat przekłamuje, bo to czarna włóczka, kolejne będą w innych kolorach i wzorach, ale nimi pochwalę się za jakiś czas.
Koniec przerwy na przyjemności, czas przygotować się do nowego tygodnia.
Pozdrawiam wszystkich do mnie zaglądających jesiennie i cieplutko:)).
Małgosia.