Zimno za oknem, chociaż nie tak bardzo:). Gdzie te zimy kiedy w dzień było -25 stopni Celsjusza? U mnie w nocy mały minusik, a w dzień kolo zera, jednak wypada ubierać się cieplutko. Swego czasu zrobiłam sobie ciepły sweterek(włóczkę dostałam od przyjaciółki), ale mam z nim problem, bo pod kurtkę czy płaszcz jest za ciepły, a wiosną lub jesienią o nim zapominam. Oto on:
Przód i tył |
Przód |
Tył |
Nie tylko sweterek dla nie zrobiłam ale także szaliko-kaptur, bo bardzo się jej spodobał ten, który wymyśliłam dla mojej córci. Włóczka była różnorodna,czyli resztki z poprzednich wyrobów, trochę nako,trochę tiftika, resztki eliana i jako baza cieniowana buckla z "za kanapy". Efekt końcowy na załączonych obrazkach:
W jednym z poprzednich postów pokazywałam zaczęty czarny sweterek w malinowe gwiazdki, kilka dni temu udało mi się go skończyć. Właścicielka już w nim biega, a mi udało się zrobić zdjęcia na Zosi:
Przód |
Tył |
Nie mogąc usiedzieć spokojnie zaczęłam dłubać dwa szale, biały i czarny, oba to wzory zaczerpnięte z książki z wzorami estońskimi:
Mając sto pięćdziesiąt myśli na minutę narzuciłam jeszcze na druty popielaty sweterek, będę dłubała na okrągło:
No i zrobiło mi się ciepło przy pisaniu tego posta, bo bardzo się staram zrobić wszystko sama, ale o korektę poproszę mojego synka.
Na koniec postępy przy haftowaniu jajka wielkanocnego, trochę mizerne, bo doba taka krótka i się nie wyrobiłam:
Na dzisiaj koniec.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających.
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz