Obserwatorzy

piątek, 6 maja 2016

Dalej...

...jestem, dłubię, dziubię, czytam, egzystuję i chyba tylko to trzyma mnie w pionie (bo kręgosłup odmówił mi posłuszeństwa:)). Nawet za bardzo nie zauważyłam kiedy minął kwiecień, może to pogoda, a może nawał różnych przyległości, które oderwały mnie od rzeczywistości, chyba jedno i drugie:).
Jak zwykle zaległości mam wiele, ale o wiele więcej planów do przodu.
Dłubałam sumiennie mój Domek, może tego tak nie widać, ale na koniec marca było tyle:


Mnóstwo nitek i mało co widać:





Mało co mnie wyprowadza z równowagi, ale chwilami dostaję obłędu, jednak cierpliwość popłaca i posuwam się do przodu, bo na koniec kwietnia było już tyle:




W maju będzie trochę więcej, bo namnożyło się dni świątecznych, a  tylko w takie haftuję mój Domek:).
Pozostałe prace też posuwają się do przodu, obrazek z różami już prawie na półmetku:




Zosia się nie obija, ale za to pracuje na razie tylko w jednej pozycji, pokazuje się od tyłu:)):





Pajęczyna rozrasta się na boki, jeszcze kawałek do końca, ale już widać troszeczkę, najciekawsze będzie zakończenie:).
Choć za oknem wiosna i słonko dogrzewa to u mnie jeszcze na drutach cieplutko:





Ostatnio pokazywałam rękawy w dwóch kolorach, a teraz tył w zygzaczki:





Przód także dwukolorowy, mam nadzieję, że w następnym poście pokarzę całość.

Nie samymi robótkami człowiek żyje, dlatego ostatnio troszkę więcej poświęciłam czasu literaturze, nie jestem statystyczna:)), wyłamałam się i czytam namiętnie. Do tej pory nie chwaliłam się tym za bardzo, zamieszczałam tylko tytuły książek przeczytanych w pasku bocznym, ale teraz dla odmiany pokażę, a może i skomentuję:). Moje czytanie nie zawsze jest łatwe i przyjemne, bo doszukuję się drugiego dna (jak na razie mi się to udaje), jednak daje dużo zadowolenia. Większość to literatura kobieca, ale tematyka zróżnicowana. Pierwsza książka z wątkiem robótkowym:





Na smutki robótki, ale i do osiągnięcia samodzielności:).
Druga to przestroga dla bliźniaków:





Czytałam to w locie, między pracą, domem, a łykaniem tabletek przeciwbólowych:).
Przy trzeciej, wyłam i kwiczałam ze śmiechu:





Bardzo dawno mi się to nie zdarzyło, ale było warto przeczytać tę książkę:).
Myślę, że któraś z Was sięgnie po te pozycje i będzie zadowolona po ich przeczytaniu.
I to by było na tyle:).
Wracam na ziemię, a jutro do pracy, w niedzielę także, a dzisiaj przede mną jeszcze sporo pracy więc uciekam.
Pozdrawiam Wszystkich majowo i słonecznie:)).
Małgosia.




6 komentarzy:

  1. Ważne, że do przodu...każdy xxx to już coś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Małgoniu, podziwiam Cię że haftujesz, jak to się nazywa, z parkowaniem nitek, ja bym dostała kociokwiku :) Wystarczy, że zostawię dwie nitki i już się mylę, więc wolę obcinać. Ale hafcik zapowiada się bardzo ciekawie, a książkami muszę się zainteresować, bo uwielbiam czytać :)
    Miłego weekendu, pa

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne postępy w domku. Podziwiam ,że odnajdujesz się w tej pątaninie nitek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe prace :-) Domek wygląda coraz piękniej :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko, ile pracy przy tym domku :) Podziwiam bardzo, za mało cierpliwa jestem na takie kolosy.

    OdpowiedzUsuń