Obserwatorzy

niedziela, 12 sierpnia 2018

Koszyczek dla...Leosia?

Koleżanka z pracy chciała zrobić prezent dla swojej przyjaciółki i miała problem w co go zapakować. Stanęło na tym, że pomieści wszystko w wiklinowym koszyczku, ale żeby było bardziej prezentowo to poprosiła mnie żebym coś wymyśliła, więc wymyśliłam:


Z racji tego, że obdarowana mieszka na wsi i jest blondynką to jedynym słusznym kolorem był niebieski, a raczej błękitny, bo niezapominajki, chabry...


Znalazłam płócienko w delikatny rzucik, bo oprawa nie może przyćmiewać "wsadu".


Mam nadzieję, że wszystko się pomieści.



W pierwszej wersji wykończenie miało być koronkowe, ale mi się nie podobało, w drugiej hafcik angielski, ale dalej to nie to, ostatecznie stanęło na delikatnej haftowanej tasiemeczce i bingo!
Koszyczek spodobał się mojej koleżance, ale nie tylko:




Jej pieskowi Leonowi także:)), i powstał dylemat, czyj będzie koszyczek:)).
Niestety Leoś musiał opuścić swoje nowe legowisko:(.


Na dworze piękne lato to i przyroda pokazuje swoje walory, u mnie zaszalał hibiskus:







Rozrasta się krzaczorek i kwitnie co roku coraz piękniej:).

Dzisiejszego poranka zastałam takie niebo:







Kto rano wstaje... ten ma takie widoki:)).
Zapowiada się piękna pogoda, bez upałów, będzie czym oddychać.
Upały mnie dobiły, w pracy gorąco, w domu wcale nie lepiej i się złamałam, w najbardziej nasłonecznionym oknie założyłam rolety:



Uniknę największych upałów, ale widoki będę miała zasłonięte:(. Do tej pory jakoś sobie radziłam, bo nie lubię zasłaniać widoków z okien, ale pogoda mnie pokonała.

Co miesięczne chwalenia moim domkiem:


Troszeczkę mało się dzieje, ale się staram:


Coś się tam wyłania, dopiero za jakiś czas okaże się co:).
Pytacie się, jak sobie radzę z nitkami, po prostu są i nauczyłam się je tolerować:), Przy takiej ilości kolorów(93), jest to wygodne, choć czasami doprowadza mnie do szału:).


Upały nie przeszkadzają w czytaniu, mam takie miejsce gdzie jest błogi chłodek:)).


Czwarta część, ale równie trzymająca w napięciu, aż ma się chęć na piątą:).


Jak powstawała Nowa Huta, do teraz myślałam, że to nowe miasto, a to dzielnica Krakowa, jednak warto czytać:). Losy jednej Rodziny w obliczu zmian w powojennej Polsce. To pierwsza część, jest jeszcze trzy, myślę, że równie ciekawych.

I tyle o poranku z chaty w centrum miasta:)).
Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam, tak jakoś miałam troszeczkę do przekazania:).

Pozdrawiam słonecznie i serdecznie:)).

Małgosia.

6 komentarzy:

  1. Pięknie wyszedł ten koszyczek

    OdpowiedzUsuń
  2. Koszyczek piękny... domek pomału się buduje, a sagi o Szymczakach jest pięć tomów:)
    Pozdrawiamserdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ubranko dla koszyka świetne, też muszę uszyć takowe do koszyka na rower, ale to już chyba po remoncie :) U mnie na szczęście upały trochę zelżały, jest czym oddychać i nareszcie można spać :) Ja ostatnio przeczytałam serię książek o Jagodnie "Stacja Jagodno". Jeśli nie czytałaś polecam serdecznie, nie można się oderwać.
    Pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Małgosiu. Koszyczek cudnie ubrałaś i tasiemkę dobrałaś super. Nawet Leoś docenił Twoje starania hihi... słodko wygląda w tym koszyczku. Dobrze , że założyłaś rolety , bo prawdopodobnie upały mają powrócić jeszcze. Tyle nitek w hafcie to dla mnie czarna magia . Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uroczy koszyczek. Bardzo lubię Twoje raporty z pracy nad tą cudowną chatką.

    OdpowiedzUsuń
  6. Koszyczek prezentuje się pięknie a psinka doceniła Twoje starania. Domek rośnie, podziwiam Cię za to parkowanie nitek, ja kilka razy próbowałam ale nerwy mnie pomiosły i dałam spokój :). Upały w tym roku nie oszczędzają, u mnie całą dobę chodzi wiatrak ale nie wiem czy on daje trochę chłodu czy tylko mieli powietrze... Pozdrawiam z nad porannej kawy:)

    OdpowiedzUsuń