Zjadliwe, to pewnie nie jest, ale ciekawie wygląda🤔:
Bordową włóczkę i dużo innych dostałam od przyjaciółki z myślą wydziergania czapek na cele charytatywne, a robię tego sporo. Tego borda było trzy małe moteczki, za dużo na czapkę, za mało na dwie, ale od czego wór z resztkami🤔. Spodobał mi się taki cudny moherek z długim włosem i kolorowymi nopkami więc narzuciłam czapkę:
Oczywiście kontrol jakości na swoim miejscu🤣, Lucynka jest w tym niezastąpiona. Z czapką poleciało szybko:
Czapka gotowa, ale zostało jeszcze sporo nitek🤔 no i włączyło się kombinowanie, na chustę za mało, szalik, to takie pospolite, a może baktus, ale od dołu🙂, i poleciało szybciej niż pomyślałam😁:
W duecie z czapką dobrze wygląda🤔:
Wyrobiłam się do ostatniej nitki, na chłody komplecik się przyda😁.
Tworzę kolejne, bo zima do nas się zbliża, u nas nawet dzisiaj pada śnieg❄️.
Pozdrawiam cieplutko i serdecznie Wszystkich do mnie zaglądających, do miłego 👋😘❤️.
Małgosia.
To już produkcja hurtowa :)).
OdpowiedzUsuńPrawie, wczoraj skończyłam 40-tą czapkę w tym sezonie😁
Usuń