Obserwatorzy

sobota, 11 lipca 2015

Złośliwość przedmiotów martwych.

Ponad trzy tygodnie walczę z moim staruszkiem komputerem ( czas wymienić na nowszy model:))), a okazało się, że to jednak nie to. Jakiś czas temu przeniosłam moje robótkowo w inne miejsce w domu ( pracownię oddałam córce we władanie) i już wtedy zaczęły się problemy z zasięgiem, a i przyplątało się jeszcze kilka pomniejszych, aż w końcu odcięło mnie od świata. Starałam się zaglądać na Wasze blogi z komputera męża, ale to tylko namiastka, bo nie lubię pracować na nie swoim sprzęcie. Kilka dni temu poskarżyłam się synowi na mojego staruszka i zdalnie ( 250 km) spróbował mi pomóc, efekty znośne, bo mogę choć w małym ( ale zawsze coś) zakresie korzystać z internetu, a co za tym idzie popełnić kolejnego posta:).
U mnie dzieje się sporo, trochę wymyślam ja, a resztę przyjaciółki i znajome, więc nie mam wolnych przebiegów.
Dzisiaj z pod szydełka wyszła letnia bluzeczka:


Prościutka w formie, ale urocza, w sam raz na letnie wyjścia.
W oryginale jest zrobiona z cieniutkiej włóczki, ale jaj ją popełniłam z cienkiej bawełny, takiej na serwetki:


W dotyku jest bardzo mięciutka, myślę, że w noszeniu się nie zmieni.
Cały urok tej bluzeczki tkwi w szczegółach:


Karczek z drobnych kwiatków tworzy jej charakter, taki letni, a aplikacja z większych kwiatków dopełnia całość. Nawet Zosia nabrała chęci do pozowania ( ostatnio bardzo się rozleniwiła):


W realu prezentuje się o wiele ciekawiej:


Teraz tylko sprawdzenie, jaka będzie w noszeniu.
Podczas ostatnich upałów doszłam do wniosku, że potrzebne jest mi ażurowe bolereczko do letnich sukienek, bo gdy rano ( 6.30) biegnę do pracy tak głupio paradować w kiecce na ramiączkach, więc wyszperałam z zapasów czarny kordonek i trochę koralików i powstało takie małe coś:


Niby nic, a jak cieszy:)), w rozmiarze 40++, więc jest nadzieja, iż zostanie u mnie na dłużej:)).
Na tyle odrobinkę zaszalałam:


Szaleństwa nigdy za dużo:))
Wykorzystałam też koraliki, ale ich za bardzo nie widać, ale bolerku dodają smaczku:


Na koniec coś w kolorkach, oczywiście dziewczyńskich, czyli odrobina różu:


W efekcie końcowym ma to być tunika dla małej strojnisi, wielbicielki tego koloru.
Wzorek niewyszukany:


Jeszcze kilka rzędów i zabiorę się do wykańczania, całość zaprezentuję w następnym poście.
Dzisiaj  to wszystko, więcej pokażę następnym razem.
Pozdrawiam cieplutko Wszystkich do mnie zaglądających:).
Małgosia.

8 komentarzy:

  1. Ładnie nadziergałaś,urocze są te kwiatuszki na bluzeczce:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze Cię "widzieć" :) ... ciuszki śliczne a najbardziej podoba mi się bolerko... Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejne cuda stworzyłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z Ciebie Małgosiu, to nie Zadziergana Owieczka, ale Pracowita Pszółeczka :)
    Śliczności naszydełkowałaś, ale sukienka dla strojnisi najbardziej wpadła mi w oko :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne ciuszki wydziergałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkie prace są cudne. Karczek z kwiatków w bluzeczce bardzo fajny. Pozdrawiam serddecznie !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj przytuliłabym taką letnia bluzeczkę :) Ażurek na górze bardzo seksowny, ale nie nachalny :) Świetna!

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczne, a ta tunika dla dziewczynki po prostu cudna:)

    OdpowiedzUsuń